Aktualności

Niech Panowie mnie sprawdzą i wracam do domu

Data publikacji 01.04.2013

27-letni Marcin K. był tak pewien tego, że nie jest poszukiwany, że chętnie zgodził się poczekać na przyjazd patrolu prewencji, po tym jak zapukał do mieszkania jednego z mińskich funkcjonariuszy, prosząc o pracę lub pieniądze na bilet powrotny do domu. Po sprawdzeniu w systemach informatycznych okazało się, że mężczyzna jest ścigany listem gończym za niezapłaconą karę grzywny, którą Sąd zamienił mu na kilka dni pozbawienia wolności. I tu sprawdza się porzekadło „prima aprilis, uważaj, bo się pomylisz”.

Przed godziną 23 do drzwi mińskiego funkcjonariusza zadzwonił dzwonek. Policjant poszedł sprawdzić, co za niespodziewany gość przychodzi o tak późnej porze. Okazało się, że przed drzwiami stoi mężczyzna z plecakiem, nieznany zresztą policjantowi.

Zapytany przez policjanta, w jakim celu przychodzi, odpowiedział, że szuka pracy i zbiera pieniądze na bilet do Dobrego. O godzinie 23 szukać pracy, żeby zarobić na bilet- to dziwne, a nawet podejrzane - pomyślał funkcjonariusz.

Podczas rozmowy mężczyzna zapewniał policjanta, że chce uczciwie zarobić, owszem był już wcześniej karany, ale teraz pragnie znaleźć legalną pracę i nie jest na pewno poszukiwany, bo inaczej nie chodziłby po blokach i nie prosił o wsparcie.

Funkcjonariusz poprosił mężczyznę, aby ten wyszedł z nim na zewnątrz, gdzie będzie wylegitymowany i sprawdzony przez patrol prewencji. Proszę bardzo - powiedział mężczyzna, niech Panowie mnie sprawdzą i wracam do domu.

Po chwili jednak, sprawdziło się prima aprilisowe porzekadło (..) uważaj bo się pomylisz. Okazało się,  że wspomniany mężczyzna, którym był 27-letni Marcin K. z gminy Jakubów, był ściganym listem gończym za nieuregulowaną grzywnę, której nie zapłacił za popełnione wcześniej wykroczenia. W rezultacie Marcin K.  w policyjnym konwoju wyruszył do zakładu karnego, bo zgodnie z wyrokiem Sądu, grzywnę zamieniono mu kilka dni więzienia.

dn
 

               

Powrót na górę strony