Aktualności

Ukrył się w szopie i nakrył gałęziami

Data publikacji 07.09.2011

38-letni Janusz W. najwidoczniej myślał, że zmyli czujność mińskich dzielnicowych. Prawdopodobnie przeczuwał, że stróże prawa zapukają do jego drzwi, po tym jak lokalna Temida orzekła wobec niego karę prawie dwóch lat więzienia za popełnione włamania. Policjanci byli jednak sprytniejsi. Namierzyli uciekiniera ukrytego w szopie, pod stertą ubrań i gałęzi. Tym samym Janusz W. trafił tam, gdzie skierował go sąd, czyli za mury zakładu karnego.

Prawie dwa tygodnie 38-letni Janusz W, mieszkaniec siennickiej gminy ukrywał się przed mińskimi policjantami. Powodem jego nagłego zniknięcia był wyrok, na mocy którego miał spędzić prawie dwa lata w więziennej celi. Funkcjonariusze postanowili zaskoczyć uciekiniera.

Dzielnicowy dowiedzieli się, że mężczyzna prawdopodobnie wrócił do swojego domu. Funkcjonariusze pojechali sprawdzić, czy faktycznie Janusz W. zatęsknił za rodzinnym siedliskiem. Po sprawdzeniu jego mieszkania, okazało się jednak, że mężczyzny nie ma w środku.

Policjanci postanowili sprawdzić dokładnie szopę na jego podwórku. Kiedy weszli do środka, zobaczyli jedynie stertę ubrań i gałęzi. Kiedy jednak podeszli bliżej, zobaczyli wychylającą się zza gratowiska, czuprynę mężczyzny. Wystarczyło jedno spojrzenie, żeby domyślić się, że to głowa poszukiwanego Janusza W. Mężczyzna był tak pijany, że nawet nie miał siły nadmuchać w alkomat.  Kolejną noc spędził w areszcie, a później w policyjnym konwoju zabrano go do najbliższego zakładu karnego.

dn

Powrót na górę strony